Geoblog.pl    llenka    Podróże    Pierwszy dziennik podróżniczy (Maroko)    Trzy dni przed wylotem - początek dziennika i pierwszy wpis na geoblog.pl:)
Zwiń mapę
2009
18
wrz

Trzy dni przed wylotem - początek dziennika i pierwszy wpis na geoblog.pl:)

 
Polska
Polska, Cracow
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Za 3 dni (21go września) wylot do Maroka. Szukając w sieci jakichś informacji, które ułatwią przetrwanie w tym dzikim, dalekim kraju (moja babcia na hasło Afryka życzyła mi miłego pobytu u Murzynów, a więc kraj widać naprawdę dziki i daleki;)), natrafiłam na relację z podróży do Maroka vicealigatora (http://vicealigator.geoblog.pl/entry?id=19769) i pomyślałam, że taki dziennik to całkiem fajowy pomysł :)

Bardzo pomocne w planowaniu marokowych wydatków okazały się kwoty podawane przez vicealigatora, będące podsumowaniem wydatków każdego dnia podróży - dla dobra wspólnego więc ;) jak się uda, to zastosuję tutaj podobny zabieg.

Wylot dopiero za 3 dni, a więc na razie tylko kilka słów tytułem wstępu - skład i plan (bardzo wstępny) wycieczki.

Otóż nasza wielka afrykańska przygoda odbędzie się w 7mioosobowym składzie, osób częściowo sobie znanych, częściowo nie, lub znanych tylko z opowieści;) (jak na razie).

Marta i Konrad - z tego co wiem to główni pomysłodawcy całego przedsięzwzięcia
Grześ - Grześ to Grześ :)
Filip
Ciacho (Ania)
Janek
no i ja

Marta i Konrad znają się z Grzesiem, a także z Filipem, Grześ zna się z Filipem (Konradem i Martą oczywiście), nieco także ze mną (zamierzchłe;) czasy liceum) o z Ciachem z widzenia :) (również zamierzchłe czasy liceum), Janko zna się ze mną i nieco z Ciacho, a nawet co nieco z Konradem, no a ja znam się głównie z Jankiem, Ciacho i Konradem, nieco mniej z Martą i Grzesiem, a najmniej z Filipem.
Ale generalnie poznaliśmy się już wszyscy nieco na spotkaniu przedmarokowym połączonym z grillem i czytaniem (mało składnym) przewodników u Konrada.
Spotkanie okazało się o tyle owocne, że odkryliśmy, że przez pomyłkę wracamy z Maroka w inny dzień, z innego miasta... Ot, tak na dobry początek. (Szczegóły historii są przedstawione nieco dalej, ponieważ ten fragment, który właśnie czytacie, jest właśnie uzupełniany, już po opublikowaniu wpisu...)
W grillospotakniu nie uczestniczył Janek, a więc Janek nadal nie zna Marty, Grzesia i Filipa.
Impuls do wycieczki (chyba) pojawił się gdzieś w gronie Konrada Marty i Filipa, Konrad wciągnął w plan Grzesia i mnie, a ja Ciacho i Janka.

Ten przydługi opis może nie jest konieczny, bo w końcu to dziennik z podróży, a nie scenariusz telenoweli, ale przy 7mioosobowym składzie myślę, że takie małe didaskalia mogą mieć sens;)


Trasa? Właściwie jest wielką niewiadomą nadal...
21go wieczorem późnym wylatujemy (Ryanair) z Wrocławia (tak więc przed tym czeka nas jeszcze przejazd pociągiem linii Kraków - Wrocław) do Dusseldorfu, gdzie lądujemy przed północą i spędzamy (jeszcze niewiadomo jak) 15 godzin, o 15 wylatujemy do Marekeszu, a potem... wszystko się dopiero okaże. W planach jest Essaouira, jest Szefszawan, orientacyjny kierunek jaki musimy obrać to Tanger, ponieważ część z nas ma stamtąd samolot powrotny.
(Warto dodać, że dlatego tylko część, że kupienie czterech biletów na samolot wg podanych wskazówek, mających ułatwić dostosowanie się do trzech biletów zakupionych wcześniej, przekracza moje możliwości logistyczne i niestety przez pomyłkę zakupiłam 4 bilety z innego miasta, w inny dzień... A więc pod koniec podróży czeka nas rozdzielenie się na 2 grupy:
Marta, Konrad, Filip, Grześ - 3.09 wylot z Tangeru do Paryża
Ciacho, Janek, ja - 2.09 wylot z Marakeszu do Paryża

Bilet z Paryża do Kraków udało mi się kupić, o dziwo, taki jak trzeba, a więc ponownie spotkamy się wszyscy na lotnisku w Paryżu... A nasza 3 tym sposobem będzie miała jeden dzień na posmakowanie zupełnie innego niż marokoński, bo paryskiego, klimatu.


W tym momencie próbuję ogarnąć przedwyjazdowy chaos i nie panikować, ale jedno i drugie bez większego powodzenia (pakowanie i kompletowanie rzeczy w ostatniej chwili nie jest łatwe, zwłaszcza, że to moje pierwsze w życiu podróżowanie bez biura, rezerwacji, ustalonego planu podróży, itp. itd.)
Już samo przemieszczanie się z ogromnym plecakiem wydaje się równie ogromnym wyzwaniem...


--
Filip właśnie powiedział, że pomysł to był w ogóle jego, bo oglądał w necie zdjęcia z Maroka i się mu straszliwie spodobały.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (9)
DODAJ KOMENTARZ
kiclaw
kiclaw - 2009-09-18 09:30
Powodzenia :)
 
llenka
llenka - 2009-09-18 12:59
nie wiem, dziękować, nie dziękować? :)
to pozdrawiam;)
 
kiclaw
kiclaw - 2009-09-18 16:06
Relacjonowac, relacjonowac :)
 
vicealigator
vicealigator - 2009-09-18 20:51
Powodzenia - bawcie sie dobrze !
 
aann
aann - 2009-09-19 12:36
No właśnie, bawmy się dobrze!
 
Janek
Janek - 2009-09-19 13:33
Rany rany. Teraz mi się głpawkopanika włączyła, lecę kupić Lonley Planet i rozmówki francuskie - nareszcie będzie okazja do wykorzystania francuskiego mówionego :D
 
llenka
llenka - 2009-09-19 18:44
o hej Ciastko i Janku :-)
vicealigator: tak jest:)
 
Ptakolubna
Ptakolubna - 2009-09-20 11:34
Szerokiej drogi :) ja już nie mogę się też doczekać wyjazdu!
 
marud
marud - 2009-09-20 15:07
Powodzenia. Może się gdzieś przypadkiem spotkamy ;)...
 
 
llenka
U. K.
zwiedziła 3% świata (6 państw)
Zasoby: 20 wpisów20 15 komentarzy15 203 zdjęcia203 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.07.2002 - 28.12.2011
 
 
 
01.07.2007 - 01.07.2007