Pobudka
Tym razem pobudka była dosyć interesująca i odbywała się w kilku etapach.
Pierwszym były samochody, mijające rano nasze auta, głównie mini-ciężarówki, spieszące do pracy...
Potem do mini-ciężarówek dołączyli także miejscowi na motorach oraz po prostu - spacerujący.
Potem nadszedł pan z kozą, pan trzymał kozę na plecach - nogi z przodu, a reszta za głową. Koza wydawała przy tym zatrważające dźwięki.
A potem na pobliskie pole przybył pan z osiołkiem i kosą. Przyszedł do nas jak już myliśmy zęby, wyglądając na nieco zainteresowanego tym dziwnym procederem. Nie potrafiliśmy znaleźć żadnego wspólnego słowa z tym panem, nawet po arabsku.
Nie muszę chyba dodawać, że okolica wydawał się całkowicie wyludniona, niemalże żadnych domów widać nie było, więc znowu nie bardzo wiedzieliśmy, skąd ci wszyscy ludzie się wzięli...
Ouarzazate
Nie pamiętam już o której w końcu dotarliśmy do Ouarzazate, ale było jeszcze w miarę wcześnie, zgaduję, że niewiele ponad 12:00. W pierwszym hotelu - Royal - polecanym w przewodniku pan nie przyjął nas zbyt przyjaźnie, podał w dodatku 2x większą cenę niż ta w przewodniku i nie chciał w ogóle słyszeć o jakimkolwiek targowaniu. A pokoje były znośne, ale strasznie ciemne. Poszliśmy więc szukać kolejnego hotelu, i bez większych nadziei weszliśmy do recepcji hotelu Azlal - opisywanego w przewodnikach jako bdb, ale także znacznie droższy chociażby od Royala. A tu miła niespodzianka - zapłaciliśmy za nocleg tyle co zwykle, czyli po 100 dirhamów za osobę. Były łazienki (i to całkiem niezłe!), co po 2 nocach biwakowych było dla nas w tamtym momencie najważniejszą sprawą na świecie niemal... Woda była nawet trochę ciepła.
Popołudniem (około 17) wybraliśmy się do banków, bankomatów i na zakupy - w pobliskim sklepie bez problemu udało nam się kupić wino, mieliśmy też małe zapasy z hipermarketu w Marakeszu (choć jedno rozlało się nam w samochodzie od wysokiej temperatury - zostawiliśmy je na tylnym bagażniku w Essaouirze), wieczór spędziliśmy w "części wspólnej" hotelu na graniu w karty i wypoczywaniu przed kolejnym etapem drogi na pustynię.