Geoblog.pl    llenka    Podróże    Pierwszy dziennik podróżniczy (Maroko)    W stronę Merzougi z przygodami...
Zwiń mapę
2009
27
wrz

W stronę Merzougi z przygodami...

 
Maroko
Maroko, Todra
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3989 km
 
Tego dnia planowaliśmy dojechać na pustynię, do Merzougi, realizując po drodze główne marokańskie marzenie Grzesia - czyli przejazd przez wąwóz Todra i przełęcz Dades Gorge.

Żeby było ciekawiej, pojechaliśmy drogą, która na mapie oznaczona była jako przerywana.

Jak się później okazało, nie było to specjalnie mądre, góry nas pokonały, przejechaliśmy przez Todrę, ale do Dades Gorge nie dotarliśmy wcale. Przede wszystkim dawał się odczuć brak porządnej mapy tej okolicy, mini-mapka w przewodniku mówiła nam naprawdę niewiele... Z każdym kilometrem droga robiła się coraz gorsza i węższa, asfaltowe odcinki pojawiały się tylko niekiedy, spotykaliśmy coraz mniej samochodów, aż w końcu już nie spotykaliśmy żadnych samochodów, poza tymi stojącymi w mijanych wioskach...

Widoki po drodze były niezwykłe, trafiliśmy do mało turystycznej części Maroko, ludzie pracowali na polach, chodzili po wodę, a dzieci jak zawsze były bardzo zainteresowane przejeżdżającymi samochodami, choć nie zawsze tym razem były przyjaźnie nastawione... Nieopatrznie zaopatrzyliśmy się w Ouarzazate w czupaczupsy, gdy więc dzieci zobaczyły przez szybę, że mamy lizaki, zaczęły pukać w okna, krzyczeć i niemalże weszły na samochód. A gdy się nie zatrzymaliśmy (generalnie robiło się późno, a my byliśmy w środku Atlasu Wysokiego...) to rzucały w samochód kamykami.

Po drodze było kilka rozjazdów, zero znaków drogowych, a miejscowi nie porozumiewali się po angielsku prawie w ogóle. Janek ratował nas swoim francuskim.

W końcu około 18 dotarło do nas, że zagłębiamy się coraz bardziej i bardziej w góry, i że ta droga nie zaprowadzi nas do żadnej głównej trasy, a już na pewno nie przed zmrokiem (w Maroko o tej porze roku robi się zupełnie ciemno już około 19). W dodatku kilka razy musieliśmy przejeżdżać przez błoto oraz przez wylane na drogę rzeki - kilka dni wcześniej padało w tej okolicy. Także pobocza bywały rozmyte, widać było także, że mini-lawiny pospadały całkiem niedawno z okolicznych skał.
Szczęśliwie w tym momencie spotkaliśmy dwóch motocyklistów z Niemiec lub Austrii. Byli zaopatrzeni w mapę Atlasu z prawdziwego zdarzenia, pokazali nam gdzie jesteśmy i poinformowali, że naszymi autami przez Dades Gorge w tym momencie nie przejdziemy na pewno - właśnie ze względu na ostatnie deszcze.
Jedyną słuszną drogą okazała się więc droga z powrotem... Niemcy (tudzież Austriacy) w miejscu naszego spotkania rozkładali sobie obóz na noc, doradzali nam to samo, ale postanowiliśmy przynajmniej dopóki nie zrobi się ciemno nadrobić jak najwięcej trasy powrotnej - żeby nie musieć zbyt drastycznie zmieniać marokowych planów z powodu tych nieprzewidzianych przygód.
Do tego wszystkiego było naprawdę bardzo bardzo bardzo zimno, a wszyscy byliśmy ubrani raczej z myślą o pustyni, niż o biwakowaniu w górach.

Początkowo postanowiliśmy jechać tylko do momentu, dopóki się nie ściemni, jako że przed nami były kilkanaście co najmniej kilometrów serpentyn nad przepaściami, ale w końcu okazało się, że bardzo wolna prędkość plus długie światła, i w miarę bezpiecznie da się tamtędy przejechać... No i nie byliśmy nareszcie jedynymi autami na drodze.

Po tych wszystkich mocnych wrażeniach zupełnie nie chciało nam się spać, a więc postanowiliśmy, że dojedziemy w nocy do samej Merzougi, choćby nie wiemy ile miało to zająć...

Około 100 km przed Merzougą stwierdziliśmy jednak, że jednak chce nam się już spać, więc prowadzenie auta niekoniecznie ma sens w takim stanie, a jesteśmy już na tyle blisko celu, że spokojnie możemy dotrzeć tam z samego rana... Postanowiliśmy zatrzymać się w miejscu, które w pierwszym momencie wydało się nad zorganizowanym biwakiem. Biwakiem jednak nie było, było skansenem jakiegoś bardzo starego systemu irygacyjnego. Z biwaku więc nic nie wyszło, ale... poznaliśmy tam Muhammada. Muhammad, tak się szczęśliwie złożyło, był właścicielem hotelu w Merzoudze;)
Oddałam mu fotel kierowcy, Grześ i reszta jechali za nami, i tym sposobem dojechaliśmy do celu już około 1 w nocy - Muhammad dobrze znał drogę, której my nie mielibyśmy żadnej szansy przejechać bez błądzenia - sama droga do jego domu-hotelu-minipałacyku to kilka kilometrów po pustkowiu pełnym żwiru, poprzedzającym pustynię, pełnym śladów samochodów prowadzących we wszystkie strony świata.

Po drodze do Merzougi udało nam się przypadkiem trafić, przejeżdżając przez jedną z wiosek, na berberyjskie wesele. Nie wysiadaliśmy z samochodu, ale przez dłuższą chwilę jechaliśmy w konwoju samochodów robiących okropny hałas, Muhammad non-stop używał klaksonu i coś krzyczał, tak samo wszyscy ludzie dookoła, wszyscy byli w fantastycznych nastrojach, zaglądali przez szyby do aut, uśmiechając się i machając.

Po dojechaniu na miejsce wszyscy za wyjątkiem Janka mieliśmy okazję po raz pierwszy zobaczyć ten niesamowity widok, jakim jest niebo na pustyni. Mnóstwo mnóstwo gwiazd, niektóre spadające (Ciacho widziała), i baaardzo wyraźna droga mleczna...
A miejsce, w którym spaliśmy, najbardziej urokliwe z całej podróży - Muhammad i Hasan, którego poznaliśmy na miejscu, zaprowadzili nas do trzech pokoi, oświetlając drogę latarkami bądź świecami - elektryczność owszem istniała nam, ale w bardzo szczątkowej postaci - zasilała głównie lodówkę i telewizor.
Tak więc świece porozstawiane w pokojach i łazienkach, pustynia na oknem i kompletna cisza, oraz niecałkiem zimna woda w łazience sprawiły, że pierwsze wrażenie po spotkaniu z pustynią było jak najbardziej niezwykłe.
Zaplanowaliśmy, że rano wybierzemy się na pobliskie (widoczne sprzed hotelu) wydmy, zobaczyć wschód słońca.

------------------------------------------
PS: Właśnie mi Filip powiedział, że z tą Todrą i Dades Gorge to kompletnie pomieszałam, i że udało nam się przejechać przez wąwóz Gorde, a przez Todrę nie, bo była zalana...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (17)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
llenka
U. K.
zwiedziła 3% świata (6 państw)
Zasoby: 20 wpisów20 15 komentarzy15 203 zdjęcia203 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.07.2002 - 28.12.2011
 
 
 
01.07.2007 - 01.07.2007