Geoblog.pl    llenka    Podróże    Pierwszy dziennik podróżniczy (Maroko)    Pustynia...
Zwiń mapę
2009
28
wrz

Pustynia...

 
Maroko
Maroko, Merzouga
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4138 km
 
Ten dzień to dzień pustyni, Berberów, Brrrrrr, wielbłądów, mrówek itp.

Zaczęliśmy dzień b. wcześnie, bo już o wschodzie słońca (jeśli dobrze pamiętam, miał on miejsce o 6 10) - poszliśmy na wydmę kilkanaście minut przed wschodem i trochę sobie na niego poczekać.

Było całkiem ładnie, ale myślę, że wcale nie był to jeden z ładniejszych wschodów na pustyni, raczej taki bardziej przeciętny...

Jak się szybko okazało, trudno jest turystom w spokoju kontemplować wschodzące słońce, bo zaraz pojawi się - czy to pieszo, czy na motorze lub quadzie - jakiś okoliczny Berber i zacznie sprzedawać swoje wyroby. Tak się stało i tym razem, i niestety - dałam się namówić - kupiłam mydelniczkę z jakieś dziwnego kamienia, która wydała mi się najładniejsza z rzeczy (głównie mydelniczek????) oferowanych przez tego pana. Niestety teraz już wcale ładna mi się nie wydaje, a zapłaciłam za nią całe 80 dirhamów (zaczęło się od prawie 300) (przypominam - 300 dirhamów = 100 zł!!).

Po wschodzie poszliśmy z powrotem spać, po drodze obserwując mrówki: http://www.youtube.com/watch?v=tIHgMQBGTFo i karmiąc je granatem.

Wstaliśmy dopiero na późne śniadanie około 10, które, za wyjątkiem soku pomarańczowego, było chyba najlepszym śniadaniem jakie zdarzyło nam się jeść - poza tradycyjnym chlebem z dżemem dostaliśmy także miód, oliwki, oliwę i naleśniki, oprócz kawy także herbatę. Sok był chyba po prostu z kartonu, albo z wodą, nie miał tych pomarańczowych fusów, które zwykle mają soki w Maroko - ale może w okolicach pustyni jest po prostu mniej pomarańczy?

Podczas śniadania Hasan namówił nas na wyprawę wielbłądami na pustynię i spędzenie nocy w namiotach Berberów - czyli tradycyjną atrakcję turystyczną w tej okolicy. Jednak jako że nigdy nie byliśmy wcześniej na pustyni (poza Jankiem), nigdy też (poza Jankiem) nie jeździliśmy na wielbłądzie, to nie mieliśmy nic przeciwko uczestnictwu w typowo turystycznej atrakcji. Ustaliliśmy cenę 450 dirhamów za osobę (po relacjach innych osób sądzę, że pewnie mogliśmy zejść do 300/os.)

Ale w tej cenie, jak się potem okazało, poza wieczorno-nocą pustynią mieliśmy także wycieczkę - przez kilka godzin w ciągu dnia Muhammad i Hasan wozili nas (jako kierowcy) naszymi samochodami po okolicy... Najpierw trafiliśmy na koncert muzyków z Mali (który potem pojawi się tu pod postacią filmików - na razie zapraszam do oglądnięcia muzyków na zdjęciach :) ), którzy grali najpierw szybsze rytmy na bębnach (przy których zmusili nas do tańczenia wspólnie z nimi), a potem wolniejszą nostalgiczną piosenkę, w której dominowało coś w rodzaju gitary...
Potem pojechaliśmy nad jezioro, które miało być pełne flamingów, ale tu niestety spotkał nas zawód - zamiast flamingów były jedynie dwie kaczki.
Po jeziorze przyszedł czas na małe zakupy w berberowym sklepie - były dywany, ubrania, naczynia i sporo biżuterii. Kupiłam pierścionek za 100 dirhamów, Janek zaopatrzył się w strój pustynny - taki sam, w jaki ubrany na zdjęciach jest Hasan - młodszy z Berberów. Jedynie turban zamiast białego, ma w niebieskim kolorze. Cena stroju: 850 dirhamów (zaczęło się chyba od 1300).
Na koniec pojechaliśmy do baru-sklepu, w którym zaopatrzyliśmy się w piwa Casablanca, które chcieliśmy zabrać na pustynię. (jedno piwo: 30 dirhamów)
Także chyba wtedy Muhammad zaopatrzył się w haszysz - którego będąc w Maroko nie wypada nie spróbować.

O 17 wyruszyliśmy na pustynię. Półtoragodzinna droga na wielbłądach to zdecydowanie za długo, nie jest na nich zbyt wygodnie, a wręcz jest na nich koszmarnie niewygodnie (choć też zależy to trochę od wielbłąda).
Naszą karawanę Muhammad nazwał karawaną Alibaby (czyli Janka), który specjalnie na tą okazję ubrał się w swój nowy pustynny kostium. Na drugie imię karawana miała na imię Ana (Ciacho jako blondynka mieszała Berberom w głowach:)), na trzecie imię karawana miała Brrrr - taki odgłos nie wiedzieć czemu Muhammad ciągle z siebie wydawał. Potem zauważyliśmy, że tak samo robią wielbłądy - może więc się to Muhammadowi udzieliło, przez długie i częste kontakty z tymi zwierzętami.
Poniżej wkleję wkrótce filmik, na którym jest nasza karawana, zrobiony i komentowany przez samego Muhammada :)

W końcu (było już ciemno) dotarliśmy do małej wioski pełnej namiotów i...minęliśmy ją. Sami pojechaliśmy do o wiele mniejszego skupiska namiotów (3-4) nieco dalej. Tam podano nam herbatkę, na stole z dziwną konstrukcją-lampą (na zdjęciu) i zapowidziono tadżinę (oczywiście) z kuskusem, na które przyszło nam jednak baaaaardzo długo czekać. Najpierw zostaliśmy jeszcze zaproszeni do namiotu, gdzie siedząc na ziemi w jakby-kole piliśmy kolejną herbatę, jedliśmy też ciasto i oliwki. W międzyczasie Marta, Ciacho i ja zostałyśmy zaproszone do namiotu, w którym kobieta gotowała kuskus i tadżinę, i mogłyśmy zobaczyć jedną z faz przyrządzania tych potraw. W namiocie było gorąco, zapachy były specyficzne, więc nasze oglądanie nie trwało zbyt długo, zwłaszcza, że z kobietą ani jej mężem nie bardzo mogłyśmy się porozumieć - nie mówili ani trochę po angielsku. Niemniej fajnie było to zobaczyć.
Potem musieliśmy opuścić namiot, w którym piliśmy herbatę, ponieważ Hasan i Muhammad w jakiś sposób (mało taktownym żartem) urazili "Panią namiotu". Wróciliśmy kontynuować oczekiwanie na jedzenie, ale nikt poza nami zdawał się tam zbytnio nie przejmować czasem...

Na koniec część z nas wybrała się za kilka wydm trochę się napić i spróbować co nieco z tych mniej oficjalnych marokańskich atrakcji. Noc była wyjątkowo ciepła, ale gwiazd niestety nie było widać aż tak dobrze jak poprzedniej nocy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (26)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (6)
DODAJ KOMENTARZ
BPE
BPE - 2009-10-15 09:35
zdjęcia świetne - zwłaszcza ten stoliczek z lampka - rewelacja !!!
 
llenka
llenka - 2009-11-07 02:26
:) zdjęcia są zarówno autorstwa Ciacho, Filipa, Janka i moje - z tym, że te najładniejsze są Filipowe - w tym niebieski lampostolik :)
 
MerzougaMaroko
MerzougaMaroko - 2013-09-28 21:09
www.MaroccoEscursioni.com zorganizować wycieczki dla grup i indywidualnie, w którym można doświadczyć ciszę z pięknych zachodów słońca, do najbardziej ekscytujących przygód, oferując możliwość trasach pojedynczo lub w grupach z 4x4 Rover rodzaju gruntu, minibus, i wielbłądów w sercu wydm.
Mamy wszystkie rodzaje dróg i torów, a także trasy drogowe, zajęcia dla Ciebie, że każdego dnia będziemy tworzyć dla Ciebie i Twojej podróż do odkryć cuda deMarruecos.

Oferujemy także zakwaterowanie na pustyni, w hotelu lub obóz Jaimas, jako najlepszej woli.
Możemy zaprojektować dla Ciebie wycieczkę do swoich potrzeb! Zapewniamy, że na niezapomniane wakacje w Maroku.

oferta:
Indywidualnie dobrane trasy do własnych potrzeb i pragnień. 4x4 w Maroko: miasta imperialne, wycieczki na pustyni, wielka podróż na południe .... Transport: 4x4 Toyota Land Cruiser (6p) z kierowcą. Wypożyczalnia samochodów (bez kierowcy z przewodnikiem lub kierowca / przewodnik). 4x4 Tours Desert Erfoud. Oasis w biwaku pustyni (obóz). Trekking Camel na pustyni (wielbłąd przejazdów). Zakwaterowanie (hotele, Auberges, riads i Kasbah w obozować na pustyni), w zależności od budżetu przygody 4x4 - przewodnik terenowy znajomość całej trasie
 
matuezs
matuezs - 2014-06-23 02:09
Jeżeli chodzi o pustynię to podstawową różnicą jest jej wygląd. Pustynia w Zagorze jest dosyć płaska i jej kolor jest wpadający w czerń. Co do Merzougi to mam nieco większe doświadczenie ponieważ podczas mojego 3 miesięcznego pobytu w Maroku (jeszcze tutaj jestem) odwiedziłem pustynie 3 razy. W sumie spędziłem tutaj ok. 2 tygodnie. Można śmiało powiedzieć że pustynia w Merzoudze jest piękna. Wysokie wydmy i złoty kolor piasku robią wrażenie. Polecam wyjście najwyższą wydmę na pustyni i obejrzenie zachodu słońca. Robi wrażenie. Ponadto i chyba najważniejsze, ludzie w Merzoudze , w sumie to oni byli głównym powodem moich powrotów tutaj. Przyjaźni i pomocni,ale trzeba mieć też odpowiednie nastawienie do nich,poświęcić trochę czasu , pogadać, co z tego że chcą ci coś sprzedać, z tego żyją, jak niczego nie kupisz to nic nie powiedzą. Jeżeli chodzi o noc na pustyni w to tutaj już trzeba trochę uważać bo można się naciąć i zamiast nocy kupić 2 godzinny spacer na wielbłądzie albo noc na pustyni gdzie drogę powrotną spędzasz w samochodzie etc. Za każdym razem zatrzymywałem się w jednym i tym samym miejscu ( http://merzougaonline.com ) u Mohameda i doszedłem do wniosku że czas spędzony z nim i w tym miejscu jest najlepszym doświadczeniem jakiem miałem podczas pobytu w Maroku, a jest ich wiele.

Co do podróżowania po Maroku, to jeżeli liczycie się z pieniędzmi (tak jak ja) to najtaniej jest podróżować autobusem (można autostopem, ale różnie bywa).
Jeżeli wybieracie się w 4-5 osób to jedyną właściwą opcją jest wynajęcie samochodu (może wyjść taniej niż podróżowanie autobusami). Co do samego przemieszczania się to tylko i wyłącznie w dzień bo stracicie wiele pięknych widoków. Osobiście polecam drogi: Fes-Merzouga, Marrakech-Warzazat, Fes-Marrakech.

Nie jestem typem człowieka który korzysta z biur podróży i po pobycie tutaj nigdy takiej wycieczki nie wykupie. Jeżeli potrzebujecie przewodnika lub chcecie wykupić wycieczkę po kraju to tylko bezpośrednio. Z tego co wiem to np. Mohamed -człowiek u którego się zatrzymałem organizuje takie wyprawy po Maroku (zresztą praktycznie każdy w Merzoudze się tym zajmuje). Prawda jest taka że jeżeli kupujecie wycieczkę w biurze podróży to takie biuro czy organizator wycieczki w Maroku i tak zleci to osobie która się tym zajmuje a różnica jest taka że zapłacicie więcej a Waszym organizatorem i przewodnikiem i tak będzie Mohamed :) Chodzi o to że ostatecznie traficie do osoby która przyjmuje zlecenia od biur podróży. Wyjątkiem jest sytuacja kiedy nie znacie angielskiego, francuskiego lub hiszpańskiego (tak tak , większość Marokańczyków zna te języki) i potrzebujecie przwodnika/tłumacza.

Podsumowując ,najlepiej skontaktować się bezpośrednio z konkretnym przewodnikiem i ustalić szczegóły "wycieczki". Jeżeli np. macie jakąś ofertę z biura podróży to wystarcz powiedzieć czego oczekujecie a oni podadzą wam cenę. W odróżnieniu od biura trzeba samemu kupić bilet lotniczy i to wszystko.

Kończę moje dobre rady bo mógłbym pisać w nieskończoność :)

Maroko jest niesamowitym krajem, z piękną naturą i wspaniałymi ludźmi (jasne że trzeba uważać żeby nie zostać okradzionym etc, ale w każdym kraju trzeba na to uważać i nie jest to wyjątek).
Pozytywne nastawienie , trochę ciekawości, chęci poznania ludzi a nie będziecie chcieli stąd wyjechać :)

kontacta www.merzougaonline.com
 
Milika
Milika - 2014-06-25 02:10
Merzouga to miasto w Maroko, gdzie zaczyna sie pustynia. W podrozy do Maroko jest to miasto, ktore na pewno powinno znalezc sie na liscie miejsc to odwiedzenia, bowiem tutaj rozpoczyna sie Sahara. To tutaj rozciaga sie widok na najpiekniejsze wydmy w Maroko i zarazem najwieksze w tym panstwie.
Do Merzouga jezdzi bezposredni autobus z Fes oraz z Marakeszu.

Merzouga Desert House to niewielki domek z pokojami w dobrej (polskiej!) cenie w centrum Merzouga, 5 minut drogi od przystanku autobusowego i 10 minut drogi do pustyni z wielka wydma Chebbi, u podnoza ktorej czekaja przewodnicy ze swoimi wielbladami! Poczuj Sahare! Miejsce prowadzone jest przez marokanska rodzine, Mustafa Mezzizoui mowi po angielsku, hiszpansku, portugalsku, francusku i arabsku, zna takze kilka slow po polsku! On takze prowadzi wycieczki z wielbladami (dromaderami) w dobrej cenie.

Jesli wybierasz sie do Maroko, Merzouge zdecydowanie powinienes zobaczyc! Mutstafa Mezzizoui

Kontakt

Mustafa Mezzizoui:
TEL: 212 602 158 836
EMAIL: moroccocheaptravel@gmail.com
website :moroccocheaptravel.wordpress.com

Booking na stronie:
http://www.booking.com/hotel/ma/camel-trek-bivouac.en-gb.html?sid=5d8ad8f7cd3758d3f6798fb058f3fce3;dcid=1

Post napisala Marta Pozaroszczyk ;) Aktualnie siedze wlasnie u Mustafy, to otwarty i pomocny chlopak, razem z nami spacerowal dzisiaj po pustyni poswiecajac swoj czas. Dlatego wlasnie teraz robie mu przysluge piszac do Was :) To moj pierwszy raz w Maroko i na pewno tu wroce (takze do Mustafy :D). Jak chcecie wiecej info, mozecie napisac do mnie na fecebooku! https://www.facebook.com/grubahilda

Po wiecej szczegolow piszcie do niego, od razu odpowie na Wasze pytania! Ja ze swojej strony goraco polecam :)

Your comment is awaiting moderation.
 
kolik
kolik - 2014-06-27 05:39
najlepsze doświadczenie w moim życiu na pustyni z Mustafa i zdecydowanie polecam dla każdego polskiego podróży na pustynię kontakt dla każdej informacji Mustafa
http://www.cameltrekkingdesert.wordpress.com
 
 
llenka
U. K.
zwiedziła 3% świata (6 państw)
Zasoby: 20 wpisów20 15 komentarzy15 203 zdjęcia203 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.07.2002 - 28.12.2011
 
 
 
01.07.2007 - 01.07.2007