Geoblog.pl    llenka    Podróże    Pierwszy dziennik podróżniczy (Maroko)    Chwila wytchnienia
Zwiń mapę
2009
30
wrz

Chwila wytchnienia

 
Maroko
Maroko, Essaouira
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4661 km
 
Śniadanie, zgodnie z planem z poprzedniego dnia, nieco po 6 rano, i od razu potem ruszyliśmy w stronę Essaouiry, z planem dotarcia tam około południa. W końcu udało się na 14, a wszystko przez błądzenie po Marakeszu - każdy zapytany o drogę jak zawsze kierował nas PROSTO, i W PRAWO... Na szczęście w końcu trafiliśmy do właściwej, wschodniej części miasta, gdzie już pojawiły się drogowskazy na Agadir i Essaouire...

Niewiele po świcie przejechaliśmy przez Tizi n' Tiszkę, która była nie tylko pełna serpentyn, ale i pełna mgły - wydawało się, za poza zakrętami jest wielkie zamglone nic, co sprawiało jeszcze straszniejsze wrażenie niż głębokie przepaście niemal na wyciągnięcie ręki.

Dalsza podróż upłynęłam nam prawie bezproblemowo - prawie, ponieważ przed samą Essaouirą na przestrzeni około 10 km Ciacho została zatrzymana przez policję aż 2 razy :) Za każdym razem z niezbyt jasnych dla nas powodów... Jedno z zatrzymań skończyło się łapówką w wysokości 100 dirhamów, drugie tylko upomnieniem, z tym, że drugie zatrzymanie było najwyraźniej próbą naciągnięcia naiwnych turystów - policjanci twierdzili, że przekroczyliśmy prędkość i jechaliśmy 73 km/h przy ograniczeniu do 60, co było akurat nieprawdą - po poprzednim spotkaniu z policją Ciacho jechała wręcz nadprzepisowo. A panowie policjanci nie chcieli pokazać suszarki z napisem 73.
Pomijam już fakt, że nawet gdybyśmy jechali 73, to to i tak nie byłoby wielkie wykroczenie przy ograniczeniu do 60.


Essaouira
Już na miejscu skręciliśmy w pierwszą boczną uliczkę w miarę blisko plaży (boczną, ponieważ przy każdej głównej ulicy w każdym mieście i wsi w Maroko po zaparkowaniu auta przez turystę zaraz pojawiają się panowie pseudoparkingowi, ubierają w pośpiechu jakąś żółtą kamizelkę i chcą pieniędzy...). 10 minut, i już mieliśmy całkiem ładny pokój i nocleg bez śniadania za standardowe 100 dirhamów za osobę. Na pewno moglibyśmy znaleźć coś tańszego, ale przede wszystkim zależało nam na czasie i jak najszybszym dotarciu na plażę.

Poza nami na plaży były może jeszcze 2 osoby, opalające się w strojach kąpielowych - dla miejscowych było już najwyraźniej po prostu za zimno. Mimo, że plaża w Essaouirze jest krótka, to fakt, że jest niesamowicie szeroka sprawia, że każdy może znaleźć tam kawałek piasku tylko dla siebie. Trzeba tylko trzymać się z daleka od wielbłądów, jeśli nie chce się być zaczepianym przez Marokańczyków oferujących przejażdżkę.

Po kilku godzinach spędzonych na plaży przyszedł czas na prysznic i wieczorną wyprawę do miasta i portu. Postanowiliśmy za wszelką cenę znaleźć do jedzenia coś niebędącego tadżiną. Postawiliśmy na pizzę i... nawet się udało :) Zaraz przy wejściu do mediny była pizzeria, i śmieszny kelner, obsługujący 2 restauracje jednocześnie - jedną po jednej stronie placyku, drugą po drugiej. Byliśmy świadkami całkiem interesującej sceny, gdy 2 Niemki podeszły do stojaka z menu stojącego pod restauracją, gdzie czekaliśmy na pizzę, a pan kelner objaśniał im co i jak, uśmiechając się uroczo. Niemki jednak nie wyglądały na zbyt przekonanie, nie tyle do restauracji, co do osoby kelnera... Poszły więc przyjrzeć się menu restauracji obok... Widok ich min w momencie, gdy ponownie wyrósł przed nimi ten sam uroczo uśmiechnięty kelner, był bezcenny :)
Pizza była maaaała (dobrze, że zamówiliśmy 3), ale całkiem smaczna, chociaż ciasto bardziej przypominało ciasto na naleśnika niż ciasto na pizzę. W każdym razie pizze Ciacho i Janka były w miarę udane - w przeciwieństwie do mojej, miały jakikolwiek smak.

Poniżej pojawią się wkrótce filmiki z restauracji i naszego oczekiwania na pizzę.


Potem pospacerowaliśmy jeszcze nieco po mieście i wróciliśmy do hotelu spać.
Plan na kolejny dzień: zakupy prezentowo-pamiątkowe w Essaouirze i powrót do Marakeszu, po drodze znajdując myjnię samochodową - ponieważ nasze auto nadal miało na sobie ślady piachu z pustyni i błota z rzek, które przejeżdżaliśmy po drodze do Todry.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
llenka
U. K.
zwiedziła 3% świata (6 państw)
Zasoby: 20 wpisów20 15 komentarzy15 203 zdjęcia203 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.07.2002 - 28.12.2011
 
 
 
01.07.2007 - 01.07.2007