Geoblog.pl    llenka    Podróże    Pierwszy dziennik podróżniczy (Maroko)    Miasto Zakochanych, nanana
Zwiń mapę
2009
02
paź

Miasto Zakochanych, nanana

 
Francja
Francja, Paris
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7668 km
 
Wstajemy.
Błyskawiczne pakowanie i czesanie (po wieczornym prysznicu nie było już na to czasu i poranne efekty lekko przerażające :) ), ostatnie śniadanko - przepyszne, smakowite pieczywo z dżemami i naleśniki, i kawa z mlekiem, bądź mleko z kawą - w zależności jakie proporcje kto preferuje. Anglik o zapomnianym imieniu nam towarzyszył, po chwili dołączyła się Eri - dziewczyna z Japonii. Powiedziałam, że bardzo chciałabym odwiedzić jej kraj, co zaowocowało wymianą maili i planami odnalezienie się na Facebook'u, i obietnicą Eri, że możemy wpadać do niej, jeśli kiedyś się przypadkiem w Japonii znajdziemy :)

Potem taksówką (60 dirhamów) na lotnisko, i chwilę potem widzieliśmy oddalający się Marakesz już z okna samolotu...


Paryż
Wylądowaliśmy w Paryżu koło 16, ale dopiero około 18 dotarliśmy do centrum - najpierw nie mogliśmy połapać się w przystankach i autobusach na lotnisku, a gdy już znaleźliśmy ten właściwy przystanek, to okazało się że nasz autobus właśnie odjechał i następny jest za 20 minut. A droga do centrum (przystanek: Opera) zajmuje kolejną godzinę... Już na początku, podczas kupowania biletu w autobusie dała się zauważyć niechęć Francuzów do języka angielskiego, i tak było już do końca.

Ciacho z okna autobusu wypatrzyła jakiś napis hotel w jednej z bocznych uliczek. Wprawdzie wysiedliśmy sporo dalej (autobus miał przystanek tylko na lotnisku i pod Operą), ale niezawodny GPS Ciacho pozwolił nam trafić do tego wypatrzonego hotelu, choć wcale nie mieliśmy pewności, że w ogóle będzie nas na niego stać... Bardzo się obawialiśmy o te ceny noclegu w Paryżu. Na szczęście od pana hotelowego usłyszeliśmy cenę... 50 euro za trzy osoby. Zgodziliśmy się w ciemno i dostaliśmy klucz do pokoju. Faktem jest, że był o wiele brzydszy niż pokoje, w których nocowaliśmy w Maroko, ale miał wszystko co trzeba - łóżko i prysznic. No, prawie wszystko, bo w hotelu nie mieli pokoi 3osobowych, a jedynie 2osobowe, tak więc Janek zmuszony był spać na karimacie.
Zrzuciliśmy plecaki z pleców, przebraliśmy się i od razu wyruszyliśmy w miasto, by jak najmniej stracić z tych 24 godzin, które tutaj mieliśmy.
Kierunek: oczywiście Wieża Eiffla.
Ale najpierw coś normalnego do jedzenia :) Zaraz naprzeciwko naszego hotelu była turecka restauracja-bar, kurczak i frytki chyba nigdy nie smakowały nam tak wspaniale :)
Ulice Paryża nocą to niezapomniane przeżycie. Klimat dużego miasta, szalenie podobny tak naprawdę do klimatu Nowego Jorku nocą.
Ale też musieliśmy zmierzyć się ze zmianą temperatury - jeszcze kilka godzin temu gorące Maroko, a teraz Paryż, z każdą minutą coraz zimniej i zimniej. W końcu doszliśmy do Sekwany - piękna z odbijającymi się w niej światłami, ale wiało, i znowu coraz zimniej... W końcu Wieża Eiffla! Zdawało się, że idziemy do niej bez końca, chociaż wcale nie wydawało się, że jest aż tak daleko (cały czas widzieliśmy ją podczas drogi). Okazało się, że wyjechanie na najwyższe dostępne dla turystów piętro kosztowało niecałe 10 euro, a więc decyzja o wyjeździe była już praktycznie kolejka... Ustawiliśmy się w niezwykle długiej kolejce i spędziliśmy w niej następne 20 minut. A potem do wind, i na 2 kolejne tarasy widokowe... Tam to dopiero było zimno. Podziwialiśmy więc widoki z góry w tempie expresowym, właśnie przez ten okropny wiatr i temperaturę - nie mieliśmy ubrań na taką pogodę. A czekał nas jeszcze powrót półtoragodzinny powrót do hotelu...

Po drodze spotkaliśmy... tak! Tak tak tak! Naleśniki z nutellą prosto z Maroka :))) Ciacho i ja kupiłyśmy po jednym. Sprzedawał je jeden Marokańczyk z Tangeru.
Do tej pory marzą mi się te naleśniki z Nutellą i bananem niekiedy...

W hotelu naładowaliśmy znowu kamerę i oglądaliśmy filmiki z Maroka na miniwyświetlaczu.

Plan na jutro: wstajemy bardzo wcześnie i idziemy na śniadanie na Montmartre - dzielnicę artystów i Amelii.
Ani jednego planu zrealizować się jednak nie udało.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (11)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
llenka
U. K.
zwiedziła 3% świata (6 państw)
Zasoby: 20 wpisów20 15 komentarzy15 203 zdjęcia203 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.07.2002 - 28.12.2011
 
 
 
01.07.2007 - 01.07.2007